Źródło obrazu:https://www.boston.com/culture/concert-reviews/2025/03/15/disturbed-td-garden-concert-review-setlist/
Zespół Disturbed zaprezentował swoje największe przeboje jako czwarty utwór koncertu, ale mimo to nieprzerwanie grał przez ponad dwie godziny.
W kierunku końca piątkowego występu w TD Garden, wokalista Disturbed, David Draiman, przyznał, że większość utworów jego zespołu porusza ciemne tematy.
„Ale ciemność nie zawsze jest najgorsza”, powiedział Draiman do zgromadzonej publiczności.
„Czasami ciemność może pokazać ci światło”.
Grając przed pełnym domem, kwartet z Chicago skutecznie rozświetlił wieczór, dostarczając potężnego kęsa mocy i precyzji dla fanów heavy metalu.
Set trwał 130 minut i obejmował wiele utworów, ale głównie skupiał się na 25. rocznicy debiutanckiego albumu zespołu „The Sickness”, który do tej pory sprzedał się w ponad pięciu milionach egzemplarzy.
Aby uczcić tę okazję, Disturbed zaprezentował album w całości, w kolejności, w pierwszej części koncertu, co spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem publiczności.
W niesamowity sposób, dosłownie jak Hannibal Lecter, Draiman został wprowadzony na scenę, owinięty w straitjacket i maskę.
Ubrany w czarny kombinezon więzienny, frontman szybko zyskał sympatię publiczności, gdy zanurzyli się w muzycznym szaleństwie.
Od otwierających riffów utworu „Voices” i elektrycznych pulsacji „The Game”, do wspaniałego zamachu w mosh-picie podczas „Stupify”, kwartet działał na pełnych obrotach.
Jednak dopiero, gdy perkusista Mike Wengren rozpoczął tribale z intro prowadzącym do „Down With the Sickness”, a następnie Draiman wydał swój charakterystyczny okrzyk, publiczność rzeczywiście zanurzyła się w atmosferze koncertu.
Dla każdego zespołu, zagranie swojego największego przeboju jako czwartego utworu z dwugodzinnego występu mogłoby być początkiem końca.
Jednak Disturbed zdołał przejść przez występ, a jego lojalna baza fanów podążała za nim na każdym kroku.
Grając na tle sceny składającej się z heavy metalowych rusztowań i świateł, gitarzysta Dan Donegan wzmocnił szaleństwo przesterowanym brzmieniem.
Dodał mocy utworom takim jak „Violence Fetish” i „Fear”.
Będący na basie John Moyer utrzymał stabilną groove w utworach takich jak „Want”, współpracując z Wengrenem, by napędzić frenetyczny rytm utworu „Conflict”.
W międzyczasie, Draiman utrzymywał publiczność w zaangażowaniu za pomocą swojego złowrogiego warknięcia i złowieszczego śmiechu.
Prowadził publiczność podczas metalowego śpiewania przebojowego coveru Tears for Fears „Shout”.
Nawet utwory uznawane za wypełniacze albumowe, takie jak „Droppin’ Plates”, spotkały się z przyzwoitym odbiorem ze strony fanów.
Teatrzyki zdominowały występ podczas epickiego „Meaning of Life”.
Draiman był przypięty do elektrycznego krzesła i „raźno szokowany”.
Ale wstrząsy tylko zdawały się ładować piosenkarza, energizując jednocześnie publiczność.
Dwudziestominutowa przerwa między setami mogłaby łatwo zabić momentum.
Jednak pełny stadion zaskakująco się nie rozproszył i ostatecznie otrzymał osiem utworów podczas niesamowitego bisu z największymi przebojami.
Od pięści zanurzonej w rytm „Ten Thousand Fists”, po dumną proklamację antypodowego „I Will Not Break”, zespół nie wykazywał oznak spowolnienia.
Podtrzymywani obecnością „The Guy”, ich ukrytego maskotki w stylu Iron Maiden, która dominowała za podestem perkusji.
Disturbed dorzucił kilka zaskakujących coverów, by na koniec wzbogacić występ.
W tym szalony przebój Genesis „Land of Confusion”, łagodna wersja standardu Simona i Garfunkela „The Sound of Silence”, wzbogacona przez kwartet smyczkowy, oraz Donegan grający na pianinie, które „zjadało ogień”.
Zespół zwieńczył wieczór potężnym uderzeniem jeden-dwa.
„The Light” był wzmacniany przez publiczność trzymającą swoje telefony, co dodało scenerii dodatkowego klimatu.
A lawinowe efekty pirotechniczne rozjaśniły odpowiednio nazwaną „Inside the Fire”, co dodatkowo oświetliło arenę.
„Czasami potrzebujesz odpowiedniego zastrzyku w duszę, aby dać sobie siłę, której potrzebujesz, aby kontynuować”, powiedział Draiman.
„Mam rację?”
Kanadyjscy rockmani z Three Days Grace rozgrzali publiczność energetycznym występem, który trwał godzinę.
Podwójni wokaliści Adam Gotier i Matt Waist wymieniali się tekstami w przebojowym otwieraczu „Animal I Have Become” oraz „So Called Life”, jednocześnie angażując publikę w chwytliwe refreny piosenki „I Hate Everything About You”.
Comments are closed.